wtorek, 7 lipca 2009

7 lipca człowieku


7 lipca, data na pozór zwykła, a jednak jest coś, co sprawia, że wielu fanów dobrej muzyki czekało na ten dzień. Dziś swoje premiery mają: "Chemical Warfare" Alchemista, "BLACKsummer's night" Maxwella, "Shining Down" Lupe Fiasco, "Fish outta water" Tuńczyka i "Dillanthology vol.2" Jay Dee. O dwóch pierwszych wspominałem w cyklach 'dlaczego warto czekać na...', o Chalim i Lupe nie pisałem, gdyż jakoś nie ekscytuje mnie wyjście tych krążków, a o Dilli nie pisałem, gdyż każdy wie dlaczego warto czekać ;) Szkoda, że to tylko remixy.

Sprawdzajcie, dzielcie się opiniami, ja tymczasem uciekam raczyć się "Labor days" Aesop Rocka. Raz, że humor jakiś taki mam, a dwa, że też mam aktualnie pracowite dni.

3 komentarze:

  1. mhm toście sie kurwa podzielili opiniami ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja się podzielę opinią w takim razie. Dilla może być, dla "niefanów" obowiązkowo, dla fanów niekoniecznie. Chali dobry, reszty nie słyszałem. A Aesop Rocka nie lubię.

    OdpowiedzUsuń
  3. przez tą pracę to nie mam na nic czasu. dlatego sprawdziłem na razie tylko Alca i jestem trochę rozczarowany, spodziewałem się lepszego krążka. No i Maxwell zalega. Liczyłem na komentarze, żeby wiedzieć za co najpierw się zabierać ;)

    OdpowiedzUsuń