wtorek, 31 marca 2009

UGK 4 Life

Definitywnie ostatni krążek UGK na półkach sklepów. "4 Life", bo taki ma tytuł, jest hołdem złożonym przez Buna B zmarłemu Pimpowi C. Od początku wiadome było, że na woluminie znajdą się same "odrzuty" z "Underground Kingz", co niestety daje się dość dobrze odczuć już przy pierwszym odsłuchu, którego możecie dokonać na ich stronie MySpace. Mimo to płyta była bardzo oczekiwana przez fanów i jak do tej pory zbiera dobre recenzje. Całość trzyma niezmiennie wysoki poziom, jednak jestem odrobinę rozczarowany. Należy sobie jednak zdać sprawę z tego, że poprzeczka po poprzednim albumie była zawieszona nadzwyczaj wysoko. Poniżej singlowy teledysk promujący wydawnictwo. O dziwo nie jest to utwór z Akonem, a do "Da game been good to me". Niewykluczone jednak, że tamten będzie następny. Jak na zawierający sporą ilość zdjęć bez możliwości wskrzeszenia Pimpa, jest to całkiem ciekawy obraz.

poniedziałek, 30 marca 2009

Koncertowo

Suche fakty, zapowiedzi, dissy? Nie tutaj. Kolejną po "Dostawie klipów" pozycją traktującą o rzemiośle niedocenianym, pomijanym często w mediach, a dla wielu cenniejszym i ważniejszym od nagrań studyjnych, będą relacje z koncertów.

Na początek dwa krótkie filmy. Termanology w Słowenii. Show pełne energii, owacyjnie przyjęte "So amazing" z "Politics as usual" i "To the top" z ostatniej płyty Statika Selektah, gdzieś pomiędzy freestyle... 'the flow so amazing nigga'



Poniżej relacja z imprezy "Behind the sound". Zaczyna komercyjnym hitem "Day 'N' Night" Kid Cudi, a później jest już tylko lepiej. Kanye West, Erykah Badu i rewelacyjny Common, który jeśli chodzi o granie koncertów jest w mojej ścisłej czołówce. Swoją drogą, chyba musiałbym wyjechać do Stanów, żeby zobaczyć w trakcie jednej imprezy tyle gwiazd naraz. Albo chociaż do Warszawy, by móc bywać we Freshu, gdy ktoś już przyjedzie.

KANYE WEST, COMMON, KID CUDI, ERYKAH BADU: Beyond the Sound 3/21


Aaa, poniosło mnie. Dodam i trzeci film, taki "bonus track". Bohaterem wspomniany Common, legendarne "Be" + "The Corner".


środa, 25 marca 2009

Nocne wolne myśli 3

Niedawno kumpel spytał mnie: dlaczego tak rzadko dodaję wpisy na tego bloga? Odpowiedź jest bardziej złożona, niż wydawałoby się nawet mnie. Po pierwsze i co najbardziej przewidywalne (ale wcale nie najważniejsze!) - brak czasu. Uczelnia, dziewczyna, praca dla Magazynu oraz wszelkiej maści rozrywki pochłaniają naprawdę lwią część mojego czasu. Po drugie - blog ten celowo nie jest jednym z wielu 'serwisów informacyjnych'. Kto chce się dowiedzieć typowych newsów zajrzy na przeznaczone do tego strony. Targetem tego miejsca jest mówiąc skrótowo: promowanie dobrej muzyki, przybliżanie pozytywnego oblicza kultury hip-hop osobom postronnym, pisanie o rzeczach ciekawych i niecodziennych, próbowanie swoich umiejętności recenzowania i zawieranie przemyśleń z tym wszystkim związanych. Prowadzę go czysto hobbystycznie i bez zbędnej wczuty, dlatego nie mam ciśnienia dodawania określonej liczby postów dziennie czy tygodniowo. Po trzecie - swój cenny czas poświęcam ostatnio także na inne duchowe przyjemności, nie tylko na słuchanie i czytanie o muzyce. A o tym w kolejnym akapicie.

Nie jestem kinomanem, nie mogę się nawet chyba nazwać amatorem dobrego kina. Jednak gdy coś uda mi się zobaczyć coś, co dobrym kinem jest, jestem pod sporym wrażeniem. Tak było, gdy (po raz drugi zresztą) udało mi się obejrzeć Deja vu. Doskonale spełnia on oczekiwania, które mam zawsze względem filmu. Głównymi kryteriami są zdecydowanie nietuzinkowość, niekonwencjonalność, nieprzewidywalność. Ostatnim reżyserem, którego inteligencja i kreatywność powaliła mnie równie nisko był Paul Scheuring, twórca Prison Break. Kompletnie nie znam się na kinematografii, toteż nie oczekujcie recenzji. Moment, gdy Doug (Danzel Washington) prowadzi na autostradzie Hummera w goglach jest po prostu imponujący! Ciekawe dialogi, no i te zakończenie... Gdy bez słów człowiekowi
przychodzi na myśl "deja vu". Naprawdę gorąco polecam! Piszcie w komentarzach filmy, które byście mi polecili.

Czymś, co poruszyło mnie jeszcze mocniej, była książka Salvadora Dali - "Moje sekretne życie". Geniusz tego człowieka uderzył w moją świadomość od pierwszego akapitu. By "wejść" w książkę, musiałem przejść swoistą aklimatyzację. Dali konstruuje zdania w sposób, którego wcześniej nie znałem. Potrzebowałem trochę czasu, by móc zacząć płynnie czytać i swobodnie przyjmować kolejne zaskakujące historie. Pisząc autobiograficzną książkę każdy z Nas zapewne, nawet podświadomie, starałby się wybielić, przedstawić w lepszym świetle czy też po prostu zataić pewne wstydliwe fakty. Dali także? Nic bardziej mylnego! Odnosi się wręcz często wrażenie, że nie istnieje dla niego podział na rzeczy wstydliwe i chwalebne, a każdy czyn jest autobiograficzny i powinien znaleźć się w książce. Niejednokrotnie mówiłem do siebie: "aż dziwne, że o takiej i takiej czynności Salvador nie wspomniał". Po to, by niedługo później móc o niej przeczytać. Książka jest od początku do końca niesamowita, a jej największą wadą jest to, że opowiada tylko połowę życia autora! Kończy on ją w wieku 36 lat, a przecież jednym z jego największych marzeń było się wreszcie zestarzeć! Pierwszy raz mogę z pełną świadomością nazwać kogoś geniuszem. Sięgnąłem już po inne jego książki, być może wkrótce napiszę o kolejnej.

Jeśli chodzi o muzykę, to w ostatnim czasie często towarzyszyły mi kobiece głosy. Nierzadko niemające wiele wspólnego z hip-hopem. Najpierw odkryłem dla siebie Ayo, odświeżyłem Katie Meluę. Potem słuchając po raz enty "The Blast" z Reflection Eternal uwiódł mnie... śmiech gościnnie udzielającej głosu wokalistki o jakże dźwięcznym nazwisku Vinia Mojica. Natychmiast postanowiłem pobrać wszystkie możliwe piosenki z jej udziałem i tak natknąłem się na Alliance Ethnik. "Francuska grupa, która dała się poznać jako mistrzowie pomysłowego połączenia klimatów funk - hip-hop - acid jazz" wyczytałem. A nawet, że to "klasyka gatunku". Ostatniego zdania nie mogę jednoznacznie potwierdzić, ale autor tekstu miał rację. Utwór Alliance Ethnik, w którym udziela się także Vinia Mojica z płyty "Simple & Funky" z 1996 roku pt. "Respect" zostaje dzisiejszym 'kawałkiem na nocne rozmyślania', czyli stałą rubryką "nocnych wolnych myśli".


Alliance Ethnik - Respect (feat. Vinia Mojica)


Na odsłuchu m.in.:
Ayo - Gravity at last
Ayo - Joyful
Jill Scott - The Real Thing
Erykah Badu - Mama's Gun
Katie Melua - Piece by Piece
India.Arie - Voyage to India
Maxwell - Now
Numer Raz & Dj Zero - Muzyka, bloki, skręty
3h - Nastukafszy
Tede - Trzy ha
Common - Be
Common - Like water for chocolate
Jazzanova - All of the things
The Alchemist - Rappers best friend
The Alchemist - 1st Infantry
Jay-Z - Reasonable doubt
Ivan Ives - Iconoclast
Slum Village - Detroit Deli
A Tribe Called Quest - The Love Movement
De la Soul - 3 feet high and rising
De la Soul - Stakes is high
Common Market - The Winter's End
MF Doom - MM Food
Reks - More Grey Hairs
Scarface - Emeritus
Alliance Ethnik - Simple & Funky
Hi-Tek - Teknology
Aesop Rock - Labor Days
Aesop Rock - Daylight EP
O.S.T.R. - O.C.B.
O.S.T.R. - Tabasko
Revo - Obraz
Hukos - Ostrze moich oskarżeń
Białas - H8M3 mixtape vol.3
Evidence - The Weatherman
Ludacris - Theater of the mind
The Gift of Gab - 4th Dimensional Rocketships Going Up
J Dilla - The Shining

MF Doom walczy o ponowne zaufanie fanów


Osobiście trudno mi wyobrazić sobie sytuację, w której znaleźli się jakiś czas temu najzagorzalsi fani MF Dooma. Dopuścił się on bowiem wobec nich oszustwa. Nieodłącznym atrybutem Daniela Dumile'a jest maska zakrywająca twarz i mająca upodobnić go do jednego z bohaterów komiksów, które w młodości czytał. Na jaw wyszło jednak, że Doom wykorzystał niecnie ten fakt i na swoje koncerty wysyłał sobowtórów! Na początku nikt się nie zorientował, gdyż muzyka leciała z playbacku! Potem jednak wątpliwości było coraz więcej i fani połapali się w tej marnej farsie. Swoje oficjalne stanowisko w sprawie zajął nawet Kno z Cunninlynguists, którego list do oszusta Dooma możecie przeczytać tu.

Wczoraj premierę miała najnowsza płyta Viktora Vaughna (kolejny z jego przydomków), zatytułowana "Born like this". Powyżej okładka (dość mierna). Czy Doom odzyska zaufanie fanów? Całkowicie pewnie nigdy, ale płytę na pewno warto sprawdzić.

Poniżej link do MySpace'a artysty, gdzie możecie przesłuchać Born like this

MF DOOM MySpace

wtorek, 24 marca 2009

Recenzja: Białas - H8M3 mixtape vol. 3


Korowód bezczelności, chamstwa i egoizmu - chyba taka była myśl przewodnia mixtape'u. Ostatnie wydarzenia (BFB IV), jak i moje osobiste odczucia po spotkaniu przy barze w czasie jednego z koncertów nasuwają mi na myśl jeden fakt. Białas nie sili się na to by taki, jak w pierwszym zdaniu być lub takiego udawać, on po prostu taki jest. Uwierzcie, że nie tylko tytuł namawia do nienawiści wobec autora.

Już podczas pierwszego odsłuchu na dalszy plan odchodzą muzyka i teksty, a główną uwagę skupia imponujące flow. W takiej też kolejności zajmiemy się więc recenzowaniem poszczególnych elementów H8M3 vol.3. Nie bez kozery nawija on o kompleksach, gdyż otwierające mixtape trzy kawałki mogą faktycznie wpędzić w nie niejednego. Białas spokojnie mógłby zostać nauczycielem ZPT, gdyż jego technika zawiesza poprzeczkę nie do przeskoczenia dla wielu studyjnych raperów. Następnymi, po kolegach, o których nawija z częstotliwością ZIP-a, rzeczami, w których towarzystwie czuje się jak ryba w wodzie, są wielokrotne rymy i celne punchline'y. Trochę mniej trafne wydają się być wersy "z moją techniką mogę się luźno wieźć, ale to nie wszystko, tak samo miażdży cię moja treść". Trochę, gdyż treść miażdży tylko czasami. Kto w obawie przed wyciągnięciem wniosków, że nawet freestyle'owiec go zjada, nie wyłączył w tym momencie płyty, może się przekonać, że BŁS nie uprawia wyłącznie bragga. Gdyby nie ciągłe negowanie chęci zdobywania propsów, nawijanie o tym, jaki jest niezależny i samowystarczalny, można by stwierdzić, że i w spokojniejszej konwencji nasz bohater radzi sobie całkiem nieźle. Niestety, oprócz tego, że kawałki te traktują o ogólnie pojętym 'luźnym' podejściu do życia, obowiązków i materializmu, nie da się nie odczuć, że charakteryzuje je także, 'luźniejsze' podejście do rymów. Poza zadeklarowanym czarnym ("jak coca-cola"?!) sercem, Białas posiada także czarne rymy, których niedokładność jest iście amerykańska (uczelni-pieniędzy, strasznym-zajawki, starszy-pasji, wyjechali-gadamy; a to wszystko w jednej zwrotce!). Olewcze linijki są chyba po to, by w następnym kawałku znów mógł nas pozytywnie zaskoczyć. Znając już odrobinę styl mieszkańca Teresina, nawet widząc tracklistę i tytuł 'Szczery numer' nie spodziewałem się takich słów: "nawijam szósty rok, mam czuć się ważny? są tu tacy, co nawijają piętnasty".

Wśród zapożyczonych na potrzeby mixtape'u bitów odnalazłem m. in. Blue Scholars, Dj'a Wicha oraz... Erykę Badu. Niech samo to będzie wystarczającym obrazem różnorodności dźwięków. A o gościnnych występach można powiedzieć tyle, że po prostu są. Danny, Solar ani Flint nie tylko nie podnoszą levelu, ale po prostu go zaniżają.

Najistotniejsze zróżnicowanie to jednak poziom całości. Jedyne, co towarzyszy od początku do końca, to bezkompromisowy styl gospodarza. Z resztą jest raz lepiej, raz nieźle.

Ocena: 7/10

wtorek, 17 marca 2009

Klipów dostawa - część druga

Pomimo pompowania w nie przez artystów i wytwórnie często niebotycznych sum, wartość teledysków wciąż jest przez fanów bagatelizowana. Być może to wynika z tego, że większość z nich jest nieudana, niewarta uwagi, wtórna, bezproduktywna, nie wnosząca do obrazowanego utworu dodatkowego punktu widzenia. Można by tę kwestię roztrząsać bardzo długo, jednak nie o tym chciałem pisać. Dostarczając do Waszych rąk parę videoklipów mam nadzieję, choć w minimalnej mierze, przywrócić im należną uwagę. Bo są artyści, którzy potrafią zrobić to niekonwencjonalnie, z konceptem i właśnie dla nich nie powinniśmy zaprzestać oglądania teledysków.

Przy wyborze nie ma sztywno ustalonych kryteriów. Przecież bywały już klipy o budżecie 1 papieros... Są za to same świeże rzeczy. Ostatnio byli Termanology i Evidence, dziś jeszcze przyjemniej. Miłego oglądania!



Joe Budden i "In my sleep", gdzie jak wskazuje na to tytuł, bohater przedstawia swoje nierzadko paranoiczne wizje, które napotykają go podczas snu. Kaftan bezpieczeństwa i zamknięte pomieszczenie dodają klimatu.



Nie można o zapowiadającym nowe, dwupłytowe wydawnictwo "Never come down" teledysku grupy Cunninlynguists powiedzieć, że jest oparty na jakimś niekonwencjonalnym patencie. A jednak klip przyciąga uwagę. Używając ciekawych rekwizytów i za pomocą prostych środków przywołują oni obrazy, które wprowadzają nas w klimat numeru.



Na koniec podwójnie miło. Bo oto polski teledysk! "Granice" Eldoki posiadają ciekawą fabułę, która trzyma w napięciu od początku do końca. Realizacja również bez zarzutu. Radość jest tym większa, że pierwszy obraz promujący płytę "Nie pytaj o nią" był przeze mnie niejednokrotnie wyszydzany, gdyż w tamtym przypadku nie dzieje się kompletnie nic. I choć pewnie telewizja i tak tego nie puści, to ogromne brawa!

niedziela, 8 marca 2009

Liczby

"(...) z tą osiemnastką to było jak pierwsza miłość, 3 miechy seksu, potem 9 dało 3 i pół kilo(...)". Nie, ten wpis nie będzie o miłości. Co liczby mają wspólnego z rapem? Chyba sporo, skoro przyszło mi do głowy powstanie tego wpisu. "Weekendowy vibe" Bartkosa, dość szanowanego w kręgach internetowych bloggera wydatnie mi na "wpadnięcie na ten pomysł" pomógł. Za cel postawiłem sobie stworzyć listę 10 rapowych numerów, których to każdy kolejny miał być powiązany z liczbami od 1 do 10. Początkowo założenie było takie, by zestawić ją tylko na podstawie tytułów, jednak później rzeczywistość zweryfikowała plany i w jednym przypadku musiałem zastąpić tytuł ksywką rapera. Myślę, że dziesiątka na tym nie traci, bo to akurat jeden z lepszych tracków. Smacznego!



1. UGK - One Day
Mocno obsadzona liczba. JWP - "Jeden", Emazet/Procent - "Jeden", 2cztery7 - "Jeden kielon", Sokół feat. Pono - "Jednorazowo" oraz...FIRMA - "TYLKO JEDEN BUCH"!

2. Fenomen - Na drugi raz
Esdwa? A może Owal Emcedwa? W zasadzie tylko Blue Scholars - Second Chapter było jeszcze brane pod uwagę.

3. Pete Philly & Perquisite - Third Degree
Bez historii.

4. Kaczor, Gandzior, Peja, Glon - Czwórka Nie mógłbym aż tak bardzo naciągać reguł, by dodawać także po tytule płyty. Gdyby tak było, na liście znalazłby się The Gift of Gab z "The way of the light" z "Fourth Dimensional Rocketships Going Up".

5. Luniz - I got five on it
Równie dobrze pasowałby tu kawałek "5 element pali" z mixtape'u Gurala i Kostka na... tym samym bicie.

6. Common - 6th sense (feat. Bilal)
W życiu bym się nie spodziewał, że znalezienie tego tracka na youtube będzie tak trudne. Dj Premier na bicie, klasyk. Silna konkurencja w postaci tego samego tytułu, ale w polskim wydaniu. Pezet/Noon - "Szósty zmysł".

7. Chłopaki Z Szarego Tłumu - 7 dni
Wyróżnienie dla tego mało znanego składu ze wschodu Polski. I znów Pezet z Noonem z identycznym tytułem przegrywają. Podobnie jak "Siedem łez" składu o tejże nazwie.

8. Black Star - Astronomy (8th Light). Konkurencja w Murs - "8th samurai".

9. Nine - Make or take (feat. Smooth da Hustler)
Pozycja, o której wspominałem we wstępie. Tym razem ksywka, nie tytuł. Ale za to jak!

10. No właśnie. Tu miał się znaleźć link do Fatboy Slim - "10th crenshaw", ale nijak nie da się go znaleźć.

"Mam muzykę w swoich pokręconych genach", czyli wywiad nr 2


Kogóż to przedstawia załączona fotografia? No właśnie. Zgodnie z zapowiedziami, odkrywamy kolejne karty w kwestii wywiadów. Pierwszym z moich rozmówców przyszykowanych na 60. numer Magazynu HipHop był Tomiko. Dziś kolejna zapowiedź. Udało mi się przepytać Basię Adamczyk, znaną pod pseudonimem Flow. Prezenterka telewizji TVN, współautorka pierwszej encyklopedii o polskim hip-hopie, a muzycznie wokalistka udzielająca się na płytach Mesa i 2cztery7. Jednak głównym powodem, dla którego namówiłem ją do wywiadu, był projekt Blow, który już na swoim blogu swego czasu polecałem. Na funkowych bitach Świętego głos Flow okazuje się doskonale odnajdywać. Tutaj pierwszy z ich jointów:

posłuchaj Blow - Lekkość bytu

Rozmowę, która dotyka przeróżnych sfer życia Basi oraz będącą przelotem po kilku gatunkach muzycznych będziecie mogli przeczytać już w 60. numerze MHH, który na półkach Empików powinien pojawić się na przełomie marca i kwietnia. Już niedługo zapowiedź trzeciego z gotowych wywiadów! Będzie naprawdę ciekawie!

foto: Asia Szutkowska

Ortega Cartel in Lavorama.

Zgodnie z zapowiedziami, na oficjalnej stronie Ortegi Cartel pojawił się film promujący najnowszą i jednocześnie ostatnią płytę składu zatytułowaną "Lavorama". Goście znani byli już dość dawno, więc bez zbędnego gadania odsyłam Was czym prędzej do oglądania!

wtorek, 3 marca 2009

Nocne wolne myśli 2

No matter what we fyace
we must face the moment of truth baybe

Te wersy ze względu na długotrwałe próby zaliczenia egzaminu z matematyki i tym samym całej sesji towarzyszyły mi w ostatnim czasie baaardzo często. Ich częstotliwość zwiększała się dodatkowo w dniach kolejnych terminów. Dziś mogę z dumą powiedzieć, że cały koszmar z tym związany mam już za sobą! Powraca moje olewcze podejście do obowiązków, zadowolenie dziewczyny z powodu znalezienia dla niej wreszcie trochę czasu, powracają też notki na blogu!

Jest pierwsza, choć napisana już jakiś czas temu, recka. Wrzucam w net, zobaczę co się będzie działo. Jaca się domagał, niech testuje. Przez niejako kompromitację w konkursie Lite'a na reckę Grammatika, parę osób mogło mnie też w tej dziedzinie skreślić, więc niech też się wypowiedzą.

2 dni po premierze zagadał kumpel mający dostęp do mojego lasta i pisze: "nie wierzę, że dalej nie sprawdziłeś Adama". Wtedy zorientowałem się, że kompletnie nie czekam na tą płytę. Pobrałem (będę się w piekle smażyć za to) i odsłuchałem bez wczuty. Do O.S.T.R.'a mam podobne podejście jak do paru innych dinozaurów sceny, jak np. do Eldo. Mogliby zrobić sobie przerwę i stworzyć coś, za czym wszyscy by tęsknili. Po odsłuchaniu "O.C.B." zrozumiałem jedno. U Łodzianina taka rozłąka z rapem nie jest możliwa z jednej prostej przyczyny: ten człowiek po prostu kocha muzykę każdą częścią ciała! Widzę, jak się tym para. Nie korzysta z tego, że zdobył rzeszę fanów, którzy bez względu na zawartość, płytę kupią w ciemno i jako jeden z nielicznych zarobi na tym pieniądze. On po prostu robi to z miłości. Pokazując w klipie swoich przyjaciół i rodzinę udowadnia, że to, co robi jest po prostu najprawdziwsze. I choć faktycznie możemy narzekać na świeżość materiału, to jego poziom, a zwłaszcza warstwa muzyczna naprawdę jest na poziomie, który w Polsce nie reprezentuje chyba nikt oprócz patr00. Świadomie pomijam Returnersów, którzy na piedestał nie mogą wbić się dwoma płytami, na których w dodatku bliźniaczość podkładów jest nadzwyczaj dziwnie często zauważalna przez fanów. Mówią "Ev średnio pojechał..." A ja się jaram! To jeden z bardziej wyrazistych numerów płyty. Choć faktycznie chyba nic nie przebije "Cultivation" z Keithem Murrayem, gdzie świetną zwortkę dał nawet Kochan! Nie chcę i wręcz nie mogę robić z tego recenzji, gdyż na razie dość powierzchownie zapoznałem się z materiałem, a poza tym post ma trochę inny cel.

Nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić jak wiele osób odwiedza tego bloga, ale dla tych, którzy czytają, mam parę ciekawych informacji.

Finker, O.S.T.R., Proceente, Reno, Spinache, Mielzky. To tylko część gości, którzy zagoszczą na najnowszej i jednocześnie najprawdopodobniej ostatniej płycie Ortegi Cartel. Premiera zapowiadana na wiosnę została potwierdzona. Wkrótce zapowiedź.

Po wywiadzie z Biszem, którego efekty możecie przeczytać w najnowszym, 59. numerze Magazynu HipHop udało mi się przeprowadzić kolejne 3 rozmowy. Postanowiłem odkrywać karty powoli. Pierwszym z moich rozmówców był Tomiko, warszawski undergroundowy raper, który przygotowuje się do wydania swojej pierwszej legalnej płyty zatytułowanej "Świadomość". Zapewniam, że zgodnie z ogólnie przyjętymi zasadami marketingu, kolejne odkrywane postacie wydają się być ciekawszymi muzykami i rozmówcami :) Czekajcie, już niedługo kolejne zapowiedzi.

Moje nocne rozważania pora kończyć. Osobiście wolę Termanology'ego od jutrzejszych laborek z termodynamiki. Stay tuned.

Numer na nocne przesiadywania:

Slum Village - Giant

Na odsłuchu m.in.

Madlib - Beat Konducta vol. 1-2
Statik Selektah - Stick 2 The Script
Jake One - White Van Music
Grandmaster Flesh - The Bridge
Slick Rick - The Great Adventures of Slick Rick
Notorious B.I.G. - Ready to die
Jeru the Damaja - The sun rises in the east
Group Home - Livin' proof
Artifacts - Between rock and a hard place
Lords of the underground - Here comes the lords
Lords of the underground - Keepers of the funk
Lords of the underground - Ressurection
Lords of the underground - Lords of the underground
Chubb Rock - The One
Classified - Hitch Hikin Music
Mardi Gras - Podaj dalej
O.S.T.R. - O.C.B.
Białas - H8M3 mixtape
Ten Typ Mes - Alkopoligamia
Bisz-Kosa - Zimy Ep
Emil Blef - Billing
Ayo - Joyful
Ayo - Gravity at last

niedziela, 1 marca 2009

Recenzja: Fisz Emade - Heavi Metal



Powrót do klasycznego brzmienia hip-hopowego duet braci Waglewskich zapowiadał już „Piątkiem 13.” z 2006 roku. Zapędy przeintelektualizowanych wybiegów artystycznych, które nazywając choćby okołohip-hopowowymi popełniamy spore nadużycie, a nie rozumiał ich chyba nawet sam Fisz, odeszły na dobre w niepamięć. Na „Heavi metal” nadal mamy w niektórych numerach drażniący megafon, ale Fisz jest znów raperem, rapującym w dodatku do genialnie wysmażonych bitów.

W zgodnej opinii wszystkich krytyków to Emade jest największym atutem krążka. Surowe, „garażowe” wręcz, acz jednocześnie ciepłe i różnorodne brzmienie przywodzi na myśl oldschoolowe złote czasy hip-hopu z lat 80. Mocny rockowy riff w „Iron Maiden” dla stęsknionych za Beastie Boys. Nie jest jednak monotonnie. Doczekamy się zarówno żywej perkusji, gitary elektrycznej, ale także nowocześniejszych brzmień - przypominający ostatnią twórczość The Roots genialny „Szef kuchni”. Na płycie dominują jednak klasyczne brzmienia, co w połączeniu z jej tytułem od razu wyjaśnia nam koncepcję duetu na album. Powrót do lat 80. odzwierciedlają także teksty Fisza, które traktują o ówczesnych inspiracjach muzycznych (padają takie nazwy jak Iron Maiden, Sodom, Anthrax, Sex Pistols) czy fascynacjach kobietami, albo raczej dziewczynami. Niestety odnosi się wrażenie (i słusznie!), że gdzieś to się już (i to u Fisza!) słyszało. Ciekawy storytelling o zabarwieniu damsko-męskim („Heavi metal”) w słynnej „Czerwonej sukience” czy tekst o zdradzie (singlowa „Wiosna ‘86”) vide „Sznurowadła”. Bartek Waglewski zrezygnował także z ton barwnych nadzwyczaj porównań, które akurat mnie bardzo przypadły do gustu. Lirycznie i technicznie jest to jednak najwyższa półka w Polsce. Metaforyka, niedopowiedzenia, obrazowe opisy – jakościowo nie zawodzi, może wręcz nadal zachwyca. Irytować mogą za to śpiewane refreny. Odpowiadający za nie Sqbass to chyba najsłabszy punkt albumu. Minusem jest też to, że druga część płyty stoi już na nieco gorszym poziomie (poza ostatnim „666”) i potrafi znudzić.

Podsumowując: Fisz i Emade fundują nam około 50 minut klasycznego hip-hopowego brzmienia i intelektualnej zabawy słownej na wysokim poziomie, a to wszystko poparte oryginalnym konceptem na ogół. Brawo!

Ocena: 8/10