środa, 20 maja 2009

Nocne wolne myśli 4

Siemano, z tej strony Rychu Peja Solufka. W ostatnim czasie od pisania notek na blogu wolałem kręcić durne filmiki, które potem godzinami oglądają gimbusy na moim kanale YouTube. No dobrze, tak naprawdę to nie pojawiało się tu nic nowego, gdyż moje życie prywatne, studenckie a także nazwijmy to zawodowe, przechodziło w niedalekiej przeszłości małe i większe wstrząsy. O szczegółach na razie wolę nie mówić, niedługo wszystko powinno się unormować, albo przynajmniej wyjaśnić. Jedyne, co mogę zapowiedzieć to starania o większą ilość wpisów, szczególnie tych dłuższych. Wolę się zabezpieczyć słowem "starania", gdyż wiadomo - nadchodzi lato, okazji do omijania szerokim łukiem bloga może być aż nadto.

Wydawanie płyty w maju i czerwcu tego roku, zwłaszcza przez graczy średnich, albo raczej kiepsko do tej pory zareklamowanych, to więcej niż ryzyko. Oczekiwane debiuty, powroty, solówki (ach, te słowo po prostu mnie prześladuje!), po prostu wszystko. Nie zabrakło nawet niespodziewanego projektu, który również może sporo namieszać. Do końca maja zostało wprawdzie jeszcze parę dni, ale żadna ciekawa pozycja już się w tym miesiącu nie pojawi, dlatego pokusiłem się o krótkie podsumowanie pierwszej części tego świetnego dla słuchaczy okresu. Co najpierw przychodzi na myśl? Pewnie, że Ten Typ Mes. Pisanie o tym, że druga solowa płyta Typa odbiega nieco klimatem od singli i w ogóle nie jest stricte hip-hopowa zakrawa na wtórność. Album w istocie jest bardzo różnorodny, ale wydaje się to jego niekwestionowaną zaletą. A sam Mes pokazał kolejny raz jak bardzo nieprzewidywalnym jest artystą, gdyż wszyscy spodziewali się chyba petardy z wylewającym się z tracków różnorodnym flow, a ten przyszykował kolaż spokojniejszych w gruncie rzeczy numerów, pełen obserwacji opisanych w niekonwencjonalnych linijkach (to akurat nie zaskakuje). Jednym słowem nie zawodzi. Drugą bardzo oczekiwaną przeze mnie płytą byli "Złodzieje czasu" dolnośląskiego Trzeciego Wymiaru. Nie będę może uprzedzał faktów i swoje spostrzeżenia na temat tego krążka przedstawię wkrótce w recenzji. Płytę Hemp Gru ominę celowo, zaś produkcji Fundacji #1 i Krzyha Enwues nie było mi dane sprawdzić i na zmianę tego stanu rzeczy się nie zanosi. Z chwilowej ciszy u Gurala korzystają chyba jego kompani ze stolicy Wielkopolski i próbują wybić się na chociażby drugi plan. Swoją legalną płytę wypuścił bowiem niedawno Paluch. "Pewniaka" jednak też nie przesłuchałem jeszcze, ale nie mówię o Poznaniu bez przyczyny. Parę zdań o innym człowieku z tego miasta. Słoń, bo o nim mowa, jest autorem "Chorych melodii", które także pojawiły się na półkach jako legalny debiut tego zawodnika. I uważam, że temu człowiekowi naprawdę należy się parę pochlebnych słów. Melodie na albumie są absolutnie chore. Raper, o którym nie było zbyt głośno do tej pory, dysponuję więcej niż poprawnym flow, a także zaskakującymi naprawdę często rymami. Największą zaletą projektu jest jednak odmienność od wszystkiego, co do tej pory pojawiało się w jego mieście, a nawet w całym polskim kraju. Nie obyło się bez wpadki, jaką niewątpliwie jest "Ssij go", które niedaleko szukając jest odpowiednikiem "Tak bardzo chcę" Pei. Ryszard Andrzejewski udziela się zresztą w tym tracku gościnnie... Czy to może być przypadek? Gospodarzowi albumu trzeba przyznać jednak, że porusza się on po bitach nadzwyczaj pewnie. Jeśli przy warstwie muzycznej jesteśmy, warto powiedzieć, że Mikser przyszykował Słoniowi naprawdę adekwatne do tematów podkłady, co dodatkowo podkreśla hardkorowy charakter płyty. Mówiąc w skrócie: doczekaliśmy się polskiego Necro.

Czerwiec pod tym względem wydaje się być równie obfity. Ortega Cartel, Numer Raz solo, Pezet i przede wszystkim Warszafski Deszcz! O tak, będzie się działo... Tylko skąd brać te pieniądze na wszystkie albumy? Coś czuję, że ktoś z wielkich na tym ucierpi.

W czym zasłuchiwałem się w ostatnim czasie? Gdy listonosz przyniósł mi "Złodziei Czasu", dwie płyty tego wydawnictwa na przemian obracały się w moim odtwarzaczu niemal przez tydzień bez przerwy. Jeśli chodzi o Stany, górowało Cypress Hill, Big Shug, Smif-n-Wessun i Westside Connection, a jeśli chodzi o Polskę, to Zabity Za Bity (pamiętajcie tę ksywkę i sprawdzajcie "89 EP"!), Tede, Warszafski Deszcz "Nastukafszy" i - uwaga, uwaga - Rychu Peja Solufka! Tak, tak, nie macie zaćmy, jaskry ani innej wady wzroku! Po paru odsłuchach doszedłem do wniosku, że kultowa już "Solufka" ma naprawdę parę mocnych kawałków! Taka "Szkoła życia" czy "Rap moją kokainą" są naprawdę dobre. A i w paru innych trackach ("Definicja Zabijania", "Bragga")Rysiu pokazuje swoje spore techniczne umiejętności. Nie oglądajcie jego idiotycznych zachowań na YouTube, tylko posłuchajcie tych paru numerów. Oprócz tego przesłuchałem ostatnio sporą ilość mixtape'ów. Z tych bardziej wartych polecenia są: Ludacris "Ludagiving", Joell Ortiz "Covers the Classics", Dj Delz i Termanology "Jackin for Beats", "Blueberry Rasberry Jam" mixed by Roux Spana i przede wszystkim Dj Mystery & Y.g.c. - "Jay-Z Classic Collabos".

Jestem świeżo po finale ostatniego Pucharu Uefa. Rozstrzygnięcie mogło być tylko jedno - Werder bez Diego był po prostu skazany na porażkę, choć i tak dobrze sobie poczynał. To był niezły finał, ale tak naprawdę ostrzę sobie zęby na przyszłotygodniowy - ten najważniejszy. W zasadzie to pewnie każdy fan dobrego futbolu sobie je ostrzy, ale ja z racji swojego długoletniego sympatyzowania z drużyną Barcy, przeżywać będę go wyjątkowo mocno. Mam nadzieję, że Manchester zagra bardziej otwarcie niż Chelsea, a będziemy oglądać naprawdę świetny finał, godzien dwóch najlepszych obecnie drużyn globu.

Na dziś to tyle, wyczekujcie tu wszelakich tekstów: recenzji, relacji, podsumowań. Obiecuję poprawę w dodawaniu nowych wpisów. Peace!

Numer na nocne przesiadywanie: Zabity Za Bity - Despite

Na odsłuchu:
Ayo - Gravity at last
Ayo - Joyful
Big Shug - Who's Hard
Cypress Hill - Cypress Hill
Cypress Hill - Black Sunday
Cypress Hill - Temples of the Boom
Depeche Mode - Sounds of the Universe
Dj Delz & Termanology - Jackin for Beats mixtape
Dr Dre - 2001
Emil Blef - Billing
Flexxip - Fach
Fisz Emade jako Tworzywo Sztuczne - Piątek 13
Joell Ortiz - Covers the Classics mixtape
K.A.S.T.A. & Kut-O - 1,2,3
Mardi Gras - Podaj Dalej
Masta Ace - A long hot summer
Słoń - Chore Melodie
Smif-n-Wessun - The Album
Tede - S.P.O.R.T.
Tede - Hajs Hajs Hajs
Tede - Esende Mylffon
Tede - Ścieżka dźwiękowa
Ten Typ Mes - Zamach na przeciętność
Trzeci Wymiar - Złodzieje czasu
Tupac - All eyez on me
Warren G - Regulate G... Funk Era
Warszafski Deszcz - Nastukafszy
Westside Connection - Bow Down
WhiteHouse - Poeci
Zabity Za Bity - 89 EP
Zeus - Co nie ma sobie równych

2 komentarze:

  1. Widzę, że podoba Ci się Ayo - praktycznie zawsze masz na odsłuchu. Ja mam tak z Papa Dance - najlepszy pop jaki kiedykolwiek powstał w tym kraju. Stare, dobre Papa Dance, nie obecny twór.

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, to jedna z niewielu pozycji nie hip-hopowych, do których stale wracam. pierwsza płyta Ayo - "Joyful" działa na mnie wyjątkowo uspakajająco.

    OdpowiedzUsuń