piątek, 12 czerwca 2009

O alchemiku z Kalifornii słów kilka, czyli dlaczego warto czekać na Chemical Warfare


Nie wiem, czy również odnosicie podobne wrażenie, ale czy ten człowiek nie jest wciąż niedoceniany? Spod jego rąk wyszły już 2 longplay'e, 5 płyt instrumentalnych, jego bity są na wielu produkcjach o wysokich ambicjach, a jednak on sam wydaje się być poza kręgiem najbardziej pożądanych producentów. A szkoda.

Alan Maman, czyli Alchemist, został po raz pierwszy dostrzeżony przez samego B-Reala. Szybko zdobył szacunek produkując bity dla Cypress Hill, Dilated Peoples i Mobb Deep. Praca ta nie przeszła niezauważona w hip-hopowym środowisku, a to zaowocowało kolejnymi collabos, m.in. z Nasem, Jadakissem, Ghostface Killah czy Snoop Doggiem. Od niemal roku słyszymy o kolejnej płycie Alc'a. Premiera "Chemical Warfare", bo taki będzie mieć tytuł, zaplanowana jest na 7 lipca. Pytacie czy warto na nią czekać?

Od 2004 i "1st Infantry" - jego pierwszej producenckiej płyty alchemik z Kalifornii może imponować długą listą znamienitych gości. Nie jest to bynajmniej zasługa koneksji, bo kto nie chciałby się dograć na taki bit?

Oprócz Nasa i Prodigy'ego, na "1st Infantry" pojawiają się między innymi B-Real, The Game, Mobb Deep, Dilated Peoples, T.I. czy Devin The Dude. Album rozszedł się w ilości 200 tysięcy sztuk. Od tamtej pory głównymi przedsięwzięciami Alchemista były wspólna płyta z Prodigy'm, wyprodukowanie sporej części "The Weatherman" - debiutu Evidence'a (z którym to tworzy duet Step Brothers) oraz instrumentalne "Rapper's best friend". Dopiero pod koniec 2008 roku usłyszeliśmy, że wre praca nad nowym krążkiem. I tak jak jego kompan Ev w zasadzie promując "Cats & Dogs" nagrał świetne "The Layover EP", tak identycznie postąpił Alc. Krótkie, bo zawierające zaledwie 6 utworów wydawnictwo nosi nazwę "The Cookbook" i w zamyśle jest przedsmakiem do tego, co ma na nas czekać w lato 2009. Zawierało nawet dwa utwory, które mają znaleźć się na "Chemical Warfare", oczywiście okrojone z niektórych zwrotek. Bit do "Therapy" z Evidence'm, Blu i Kid Cudim bardzo przypomina świetne "To The Top" Statik Selektah.

Jedną z największych, jeśli nie największą zaletą producenta urodzonego w Beverly Hills jest wszechstronność. W zasadzie ciężko go sklasyfikować, zaszufladkować w jakiś sposób. Potrafi zrobić typowo kalifornijskie bujające jointy, jak i brudniejsze, bardziej surowe podkłady. Nie stroni od elektroniki, jak i sampli, a jedyną barierą przy tworzeniu wydaje się być poczucie smaku.

Promocja "Chemical Warfare" nie zakończyła się na wypuszczeni epki. W okolicach marca pojawił się pierwszy singiel. I znów zaskoczenie! "Smile" jest przyjemne, wysmakowane, między innymi dlatego, że refren śpiewa Maxwell. Ten szykujący się do powrotu artysta to prawdziwa legenda soulu. Jestem przekonany, że swojego głosu użyczyłby naprawdę niewielu producentom. Oprócz niego i zwrotki samego Alchemista, dostajemy także Twistę, jednak w jego przypadku o zaskoczeniu nie może być mowy.

Gdy do wiadomości publicznej udostępniono tracklistę albumu, oczekiwanie zostało spotęgowane. Mieszanka undergroundowych rookies i prawdziwego mainstreamu to zawsze ciekawe połączenie. Oprócz stałych gości pojawiają się tam: Kool G Rap, KRS-One, Snoop Dogg, Three 6 Mafia, Fabolous, Talib Kweli, Eminem, a nawet Tha Dogg Pound! Znajdzie się coś dla naprawdę każdego. Ja zostawiam Was z singlem okraszonym naprawdę fajnym teledyskiem i czekajcie w uśmiechu do 7 lipca, album już niedługo!

2 komentarze:

  1. Popieram. Potrafi zrobić tak różne bity, jak choćby Mr. Slow Flow i całkiem inny Chase The clouds away :))

    Skupiłem się głównie na Weathermanie :))

    OdpowiedzUsuń
  2. "Mr. Slow Flow" zrobili Sid Roamsy, nie Alchemist.

    OdpowiedzUsuń