czwartek, 29 października 2009
O wyższości "Pysk w pysk" nad "Dwuznacznie", czyli Pyskaty debiutantem roku
Dziw mnie bierze, że tak mało uwagi zostało poświęcone jednemu z najlepszych rapowych albumów tego roku. Mowa oczywiście o "Pysk w Pysk" Pyskatego. Podczas gdy peanów na cześć geniuszu "Dwuznacznie" TeTrisa nie widać końca, legalny debiut ex-Skazanego na Sukcezz przechodzi trochę niedoceniony.
Przed premierami obu albumów każdego, kto chciałby porównywać krążki o bu panów, skierowałbym na muzyczne douczanie, ale teraz zestawienie "Pysk w Pysk" vs "Dwuznacznie" okazuje się być zdecydowanie uzasadnione. Wszystko za sprawą metamorfozy, jaką od płyty z Pihem przeżył Pyskaty.
Przygotował on krążek, który stawia nas vis a vis z jego prawdziwym obliczem. Do bezczelnej nawijki pełnej błyskotliwych wersów dorzucił świetne pomysły na teksty, w których umiejętnie buduje napięcie, nie posiłkując się jednak tzw. kawanaławizmem. I tak na płycie mamy wzruszające historie, rozkminkowe zwrotki o przyszłości, energetyczne bangery i ekshibicjonistyczne kawałki o jasnych i ciemnych stronach charakteru bohatera.
Debiut Teta, który wprawdzie nagrany został pod naprawdę dobre bity jako całość staje się nieco nużący i monotonny, pod wzgledem różnorodności nie ma więc do płyty Warszawiaka startu. Technicznie również Pysk bije na głowę dobrego przecież TeTrisa. "Pysk w pysk" to istna kopalnia genialnych linijek. I choć raper z Siemiatycz zdecydowanie należy w Polsce do czołówki pod tym względem, to i w tym aspekcie musi uznać wyższość Pyska (dla wielu będzie to zapewne świętokradztwo).
Czy tylko ja tak myślę?!
Powiecie: i po co mój głupi wywód, można przecież się cieszyć, że w niedługim odstępie czasu dwaj debiutanci zaserwowali nam 2 dobre płyty. I może faktycznie miałoby to sens, ale nie w momencie, gdy jedna z tych płyt jest zdecydowanie niedoceniana.
"Już nie może być piękniej,
gdy w majowy ranek budzisz się z kobietą, którą poprosisz o rękę
w radiu grają piosenkę, którą lubisz
i w dodatku twoją, wyobraź sobie taką scenkę
dziś autobus nie uciekł jak zawsze
w kieszeni znalazłeś stówe,
ma się grube to się kaszle
znasz mnie, sesja do przodu, potem jakiś night club
to był dobry dzień, jakbym nazywał się Ice Cube"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
dla mnie "Dwuznacznie" > 'Pysk w pysk"
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOj nie, "Pysk w pysk" >>> "Dwuznacznie" zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńTetris przy Pysku wypada marnie...
uwielbiam Pyskatego. :) "pysk w pysk" jest płyta oparta na faktach, czyli na tym co się dotychczas w jego życiu działo, opisuje to w bardzo dobry sposób. ;] Podoba mi się bardziej niż Tetrisa. ;]
OdpowiedzUsuńelo.